wczorajsza trasa przez Rumunię sprawnie choć droga dłużyła się z racji jednopasmowych dróg i ogromnego ruchu. Możliwości wyprzedzania kiepskie. Niemniej trasa na północ Rumunii zdecydowanie lepsza niż na południu przy granicy z Bułgarią. Ponieważ gm pokazywały ogromne korki na ringu Budapesztu i tradycyjnie na M1, zdecydowałem się przetestować nowy wariant i po dojeździe do rungu z M5 skręciłem nie na zachód ale na wschód. Przez Sahy wjechałem na Słowację a następnie przez Zwoleń i Martin do Żyliny. Czy było warto? Drogi wąskie i kręte (góry), krótki odcinek R3 i duże natężenie ruchu. Zatęskniłem za węgierską M6 i trasą przez Szekesfehervar na Komarom. Nie wiem jak będzie w przyszłym roku bo sprecyzowanych planów jeszcze nie mam ale na południe pojadę przez Bajmok/Prohor/Niki. Nad drogą powrotną będę się pewnie długo zastanawiał - dla mnie trasa przez BG/ROM mimo niewątpliwego atutu w postaci braku granic - wcale nie jest oczywista. Uwzględniwszy jej większą długość, zdecydowanie dłuższy czas przejazdu wynikający ze zdecydowanie mniejszej średniej prędkości - na szybko wychodzi mi że musiałbym na granicach spędzić łącznie ponad 3-4 h by trasa BG/ROM była korzystniejsza. Pomijam kwestie bezpieczeństwa - wczoraj w Rumunii mijałem 2 naprawde poważne wypadki - cóż, jeden pas, do tego góry i lekkomyślność Bałkanerów to mieszanka wybuchowa, to takżę należy uwzględnić. |