witajcie :-)
He he, poradziłem z tym sobie. mój egzemplarz sam mnie pilnuje odkąd skończył 2 lata wesoły
Po prostu zacząłem mu sam uciekać. Kiedyś jak udało mi się zniknąć mu z pola widzenia to wlazłem na drzewo i pękałem tam ze śmiechu przez godzinę jak pies korby dostawał gdzie ja jestem... Każdy snop siana przegrzebał. Później zniknął na 20 minut. Już myślałem że coś za długo go nie ma i miałem zejść aż tu pies się pojawił i ponownie zaczął szukać po tej samej trasie co szliśmy na spacer. Jak dalej na orzechu włoskim siedziałem i paliłem sobie spokojnie fajki (wtedy jeszcze paliłem). Jak zszedłem to pies chciał oszaleć z radości że Pan się znalazł. Później jak się okazało to pies sam wrócił do domu, a że bramka była zamknięta to wrócił na łąki szukać mnie dalej. Sąsiedzi go widzieli. Jeszcze kilka takich akcji i pies jak go zawołam sam przybiega i nastawia się żeby mu przypiąć smycz do szelek wesoły Pewnie że kilka razy stosowałem jeszcze inne sztuczki jak nie dawanie mu jedzenia a sam wcinałem mlaskając ze smakiem przy nim ostentacyjnie.... Serducho mi się krajało bo ja taki dość mocno empatyczny jestem, ale równie mocno zawzięty więc mu się oparłem i nie dostał do miski... Huskyego trzeba rozkochać w sobie - wtedy zrobi dla Ciebie wszystko. Mój Fido to już staruszek. Można by rzec że 18stka na karku - a to dużo jak na takiego psiaka. Kiedyś łapał gołębie w locie a teraz ledwie siebie nosi na tych starych, zmęczonych łapach. Jednak mogę potwierdzić że jest na pewno przynajmniej jedna cecha wspólna z ludźmi. Tak jak nam, tak samo psiakom oczy sie nie starzeją... Może tracą ten błysk, ale to nadal te same mądre, przyjacielsko spoglądające oczęta....

Rafał


  PRZEJDŹ NA FORUM