Rodos
Cześć.
Po burzliwym wyborze miejsca na spędzenie urlopu padło na Rodos. Co prawda rękami i nogami broniłem się przed tą wyspą ale w końcu uległem mojej drugiej połówce.. Opinii o wyspie słońca znałem wiele, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Czas więc przybliżyć własną.
Cała wyspa jak na miesiąc wrześniowy, przywitała Nas surowym krajobrazem jak i dużym upałem. Widać że przez te kilka miesięcy rozpalone słońce zrobiło swoje i ciężko było dostrzec większe skupisko zieleni. Hotele które mijamy pod drodze, mają zapewne niższy standard niz ich odpowiedniki europejskie. Na całe szczęscie Nasz wybór był całkiem przyzwoity.

Faliraki - nasze miejsce noclegowe. Nasza opinia o tym miejscu może być tylko negatywna. Miasteczko ani nie jest ładnie położone ani samo w sobie atrakcyjne. Na każdym kroku hordy pijanych anglików. Samo centrum wieczorem, przypomina jeden wielki burdel. Jeżeli ktoś lubi po pijaku biegać z genitaliami na wierzch,u drąc przy tym gumiora to polecam to miejsce jako obowiązkowe. Nam nieszczególnie podobała się taka forma rozrywki. W zasadzie jedyne miejsce warte uwagi to szeroka i długa piaszczysta plaża z łagodnym zejściem do morza. Radość z kąpieli niesamowita.

Rodos dzień- nową część można zwiedzić ale bez zachwytu. Stare Rodos wraz z portem to miejsce które Nas oczarowało. Niesamowita średniowieczna zabudowa, która swoimi rozmiarami i doskonale zachowanym stanem potrafi wyryć uśmiech zadowolenia nawet największym maruderom. Mnóstwo turystów i wszechobecne aparaty. Dobre kilka godzin uciechy przy zwiedzaniu i foceniu.

Rodos wieczór- to już zupełnie odrębny temat. Niesamowicie oświetlone miejsce z ogromna ilością kapitalnych knajpek i restauracji. Multum ludzi w większości degustujących tamtejsze potrawy i trunki. To miasto zmienia swój charakter o 180 stopni. Trzeba poczuć na własnej skórze ten niesamowity klimat.

Lindos- po stolicy Rodos (głównie jej starej części) byłem przekonany że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Myliłem się. Widok na zatokę i białą zabudowę tego genialnego miejsca wprawił mnie w osłupienie. Spacerowanie po krętych uliczkach, mimo że męczące, daje dużą dawkę radości. Widoków ze świątyni Ateny nigdy nie zapomnę jak i obrazów z dolnej części miasta, gdzie urwiste skały opadają prawie pionowo do morza. Poza tym wiele fajnych restauracji usytuowanych na dachach z pięknymi widokami.

Niestety w ciągu tych 7 dni nie zdąrzyliśmy zwiedzić nic więcej, nad czym ubolewamy. Zdaje sobię sprawę że Rodos to wyspa na którą już nigdy nie wrócimy bo jest wiele innych miejsc do zwiedzenia.
Wiem że bardzo interesującym miejscem jest niedaleko położona wyspa Simi ale z racji tego że wypłynąć trzeba bardzo wcześnie rano, nie udało Nam sie przezwycięzyć snu.

Plusy
- Stare miasto Rodos
- Tureckie Bodrum na wyciągnięcie ręki
- Lindos z akropolem
- tania komunikacja autobusowa
- pobliska wyspa Simi
- woda

Minusy
- ceny (znacząco wyższe niż u Nas)
- zaniedbany krajobraz (sporo śmieci i walących się ruder)
- monotonia (oprócz kilku miejsc na wyspie)


  PRZEJDŹ NA FORUM