Ile razy zepsuło się wam auto w Grecji??
Lub w drodze do lub z Grecji???
Ja swoją Renią (Renault Laguna)miałem w poprzednim roku przygodę na Poloponezie. Po ponad dwutygodniowej "włóczędze" po powiedzmy większej części Grecji, z ostatniego campingu (Koroni)wyruszyliśmy w drogę powrotną. Na poziomie Kalamaty zapaliła się rezerwa, więc zjechaliśmy na stację. Zanim wyszedłem z samochodu, przy dystrybutorze stał już człowiek, zagadany z jakimiś paniami, otworzył klapkę zbiornika(na wewnętrznej stronie duży napis DIESEL), korek i tankuje.Wyszedłem, zapytałem czy tankuje diesla? przytaknął. Zalał 60 litrów, zapłaciłem i .... po przejechaniu ok 2km pi,pi,pi... czerwone wskaźniki układ wtrysku, samochód stanął.Otwieram zbiornik - jedzie benzyną. Dzieci niecałe 2 i 5 lat, żona, środek drogi godzina 12 w południe, trzydzieści parę stopni smutny . Na szczęście przezornie zakupuję auto-assistance (dodatek przy OC). Dzwonię na nr telefonu w Polsce,czekamy ok 2godzin, przyjeżdża laweta (dla dzieci atrakcja). Samochód na lawetę (tylko jak się dogrzebać do haka w bagażniku?), odwożą do hotelu. Następnego dnia o 12 jesteśmy w tym samym punkcie co wczoraj i w drogę do domu. Plus - zwiedzenie pobieżne Kalamaty (nieplanowane),nocleg w hotelu nad samym morzem ze śniadaniem, MINUS: 30euro i pół zbiornika ON (zabrali zbiornik niemal czystej benzyny, natomiast zalali pół zbiornika ON). Polecam assistance, przynajmniej człowiek jest spokojny o dzieci, zresztą o samego siebie również. Także uważajcie na stacjach benzynowych, bo napisy na dystrybutorach są w greckim języku - moje spostrzeżenie, więc można się "wkopać"
Następny wyjazd już za miesiąc - na Kos. Wprawdzie nie samochodem a samolotem, ale to malutka wyspa...


  PRZEJDŹ NA FORUM