Grecja GRECJA-forum turystyczno-społecznościowe


W S T E P N I A K Grecja – kraj słońca, błękitnego morza, białych domków i wielkiej historii. Jednocześnie kraj wielkich kontrastów, borykający się z niezliczonymi problemami społecznymi. Biedny kraj bogatych ludzi – takie określenie gdzieś usłyszałam. Czy słuszne? Skąd wzięło się powiedzonko „nie udawaj Greka?” :) Zapraszam do udziału w dyskusji na te i inne tematy… razem możemy spróbować tak naprawde zrozumieć i poznać ten kraj, zobaczyć go z perspektywy nie tylko turysty, ale także potencjalnego mieszkańca… w końcu jesteśmy w Unii :)





NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » KOCHASZ PODRÓŻE? NIE TYLKO DO GRECJI? - RÓWNIEŻ MOŻESZ PODYSKUTOWAĆ:) » ZANZIBAR PRAWDZIWY...I INNE DZIWY:-)

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 2 / 2    strony: 1[2]

Zanzibar prawdziwy...i inne dziwy:-)

  
dubaj
30.12.2018 21:28:27
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2623510
Od: 2014-4-23


Ilość edycji wpisu: 1
Dzień 5 czyli Afryki dzikiej ciąg dalszy.

Poranne śniadanie przeciągnęło się nieco, ja negocjowałem cenę taksówki, a chłopaki kontemplowali widoki i wczuwali się w panoramę Paje

Obrazek

Parę słów na temat Simba Garden Logde
Jestem zachwycony. Basen, śniadanie, klima i obsługa...
Właściciel białas z RPA i wszędzie czarni jako obsługa która przychyli nam nieba. Czy to w kuchni, barze, basenie czy udostępni wifi na basen do meczu oglądania.
To moje wrażenie do którego mam prawo... to wyobraziłem sobie raj dawnego RPA, gdzie białas jako prawdziwy menadżer zarządza wychowanymi czarnymi
Tak tak, murzyni potrafią być naturalnie mili, szczerzą się białymi zębami... a dobrze zagospodarowani potrafią być naprawdę dobrzy w tym co robią.
Brawo.

Przejazd taksówką 90 km za 70 usd utargowany na 43 (płacony w miejscowej walucie) i jedziemy elegancką taxi z klimą przez dziki Zanzibar mijając co jakiś czas dala dala (miejscowe tanie busiki o średniej wygodzie).

Obrazek

Drogi albo jeszcze nie zbudowane, albo już zniszczone... kierowcy parę razy się oberwało "jak jedziesz Mistrzu?!?", ale w końcu dotarliśmy do Nungwi - najbardziej imprezowa miejscowość na wyspie, co oznacza lepsze knajpy, Ruskich oraz... dziką Afrykę, nad którą się skupiliśmy po przyjeździe do naszej Villi - dwie sypialnie, moskitiery, kuchnia, lodówka no i magiczne wiatraczki nad głowami.
Africa!

Obrazek

Szybki obiadek i poszliśmy na patrol - wschodnie plaże całkiem całkiem, jednocześnie to nie Paje.

Obrazek

Hotele, bary i miejscowi.

Obrazek

Północna plaża... brzydka, zasyfiona, pełna miejscowych, i kobiety zachuszczone i dziesiątki lokalsów kopiących piłkę.
Trochę handlarzy... cóż... chłońmy dzisiaj prawdziwą Afrykę.

Obrazek

Szkutnictwo na całego:

Obrazek

Zagłębiliśmy się w centrum Nungwi... to prawdziwe centrum...

Obrazek

Miejscowy "football-bar"

Obrazek

To nie japoński horror, ale na uliczce przy naszej "willi" też jest dobrze...

Obrazek

Po spacerze... przystąpiliśmy do wieczornego wsparcia się lampką rumu... i ruszyliśmy na miasto... na "clubbing"

Obrazek

I się dopiero zaczęło - w tureckiej knajpie 70 osób, z czego 20 białych, my piwko piwko... a tu już do tańca zapraszają kobiety... naprawdę już bez chust na głowie, odważne, wygadane...
Tu taniec, tam taniec...
Robi się dobrze... bo my znowu jacyś mega przystojni i pożądani....
Znowu jakieś piwo...
w końcu biorę moją "Sabrinę" po schodkach na plażę...
i znowu... rozmowa... bo ona taka konkretna... więc ja konkretnie czego ona chce...
A ona, że idziemy do mojego hotelu a tam....
... i tu dziewczę rzuca tyle mocno zawodowych słów, że znaczenia połowy z nich muszę poszukać na stronach xxx.
Cenę rzuciła też konkretną... jednakże przecież ja tu regularnie targuje do 50, a nawet 30% oczko

Nie nie moja droga... potańczyliśmy jeszcze... na koniec imprezy opłaciłem jej niedrogą taksówkę (trzeba wspierać miejscowy przemysł... symbolicznie, ale wspierać ... nawet kobietom upadłym można zapłacić za ich czas) i się pożegnaliśmy... mimo ofert "tańców" od kilku innych "dziw" Zanzibaru.

Koleżanka nie miała by na pewno nic przeciwko publikacji zdjęcia w zaufanym gronie, lekko się waham.... jednakże dla uzupełnienia tej sympatycznej opowieści myślę, że mogę umieścić wizerunek jednej z nocnych tancerek...

Obrazek

Zaskoczeni?
Nie jest tam źle... oczko
  
Electra29.03.2024 11:12:52
poziom 5

oczka
  
dubaj
30.12.2018 21:44:26
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2623522
Od: 2014-4-23


Ilość edycji wpisu: 5
To teledysk z Karaibów, ale zerknijcie od 33 sekundy - tam w Nungwi było coś w tym stylu bardzo szczęśliwy



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ FILMY » DARMOWA REJESTRACJA


  
dubaj
04.01.2019 16:30:11
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2624973
Od: 2014-4-23


Ilość edycji wpisu: 1
Dzień 6 czyli wakacje na całego....

Wyspani ruszyli Zdobywcy szukać na wschodzie odpowiednich plaż. W końcu widoki... jakich trzeba...

Obrazek

Ominęliśmy nieco hoteli...

Obrazek

...i w końcu jest najlepsza plaża w Nungwi.

Obrazek

Słoneczko daje ostro...więc znowu negocjacje cenowe i już nam miejscowy sprzedawca wszystkiego dostarcza trzy wypasione leżaki i z parasolami.
Poprosimy je między tą panią a tamte panie....

Obrazek Obrazek Obrazek

Nie ma co tu się rozpisywać... pływanko, opalanko, kąpanko...i jedzonko oraz zimne napitki w dobrej cenie z widokiem na ocean Indyjski...

Obrazek Obrazek

Gdy zaczął się zbliżać zachód słońca....
- kupiliśmy po kolejnym piwku
- wytargowaliśmy w tym stylu łódkę... z 40 dolców ceny ustaliliśmy 20 zielonych "speszial prajs".... ale to na jutro....na jutro

Obrazek

I tak powoli zakończył się dzień... z jednym z najlepszych zachodów słońca... tak tak... cały czas z tej knajpy widok ,)

Obrazek

Dzień się skończył... ale noc oczywiście nie bardzo szczęśliwy


Po piwkach nastąpiła "willowa" konsumpcja rumu... i ruszyli zdobywcy... zmęczeni zdobywcy.... do nocnego baru...

Obrazek

A tam standard... piwka, rum... sprzedajne odwalone autochtonki...
Nie nie... nie mamy siły... koniec... żadnych "dziw" dzisiejszego wieczoru, po piwie, no dobrze, po dwa piwa, jeszcze drink i do domu spać.
Ile można się oganiać od tutejszych "brunetek"???
  
dubaj
05.01.2019 21:12:46
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2625302
Od: 2014-4-23
Dzień 7 - czyli pocztówkowy Zanzibar

Tak tak, teraz będzie pojechane - bo z tego dnia w końcu zdjęcia odzwierciedlają "to coś" co oferuje naprawdę Zanzibar.
Będzie za dużo zdjęć, będzie sielanka... co byście zrozumieli... czemu po Zanzi będzie baaaardzo trudno oczarować nas jakąkolwiek plażą, i to nie tylko polską ,)

No to jedziemy - tzn płyniemy - tymże oto okrętem o jedynej słusznej nazwie - Kilimanjaro II.
To ten rejs za oficjalnie 40 USD, na który płyniemy za utargowane połowę ceny.

Obrazek

Kiero (tzn jak tam każdy - kapitan żeglugi oceanicznej) se płynął i se łowił... ku zadowoleniu międzynarodowej gawiedzi.

Obrazek

Było nas kilkanaście osób, w tym nowa Miłość imć Pędraka... ale o tym za chwilę.

Kumacie ten kolor wody?
Rejs w jedną stronę trwał niecałe 2 h.... i płynęliśmy tam na koniec horyzontu - wyspa Mnemba (należąca do Zanzibaru - po prostu idylliczna chroniona niezamieszkana wysepka parę km od głównej wyspy)

Obrazek

Na samą wyspę wejść nie można... za to będzie pływane...

Obrazek

No to panowie... gotowi do skoku?

Obrazek

Po kolei... lecimy!

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Woda... bajka....
znowu się boję, że mnie coś w wodzie dotknie, znowu moja mała prywatna fobia i delikatny strach...
która nie wiadomo kiedy zmienia się z w ekscytację...
Nieudolnie próbuje dłońmi łapać rybki i bawię się tym podekscytowany tak samo jak wtedy,
gdy pierwszy raz w życiu włożyłem ręce pod stanik koleżanki z krągłym C.

Obrazek

I tak pływaliśmy... my rybek szukaliśmy.... a Pędrak swoją francuską, lecz pochodzącą z Gujany, rybkę Jessicę już znalazł...
Subtelny flirt zaczął się przy wchodzeniu na łajbę... i trwał i w wodzie, i na pokładzie...

Obrazek
  
dubaj
06.01.2019 10:57:08
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2625416
Od: 2014-4-23


Ilość edycji wpisu: 4
Dwie godziny pływania, skakania, rybek obmacywania.
i wracamy na właściwy Zanzibar... ale tym razem na jakąś zachodnią plażę.

Powtórzę - ogarniacie ten widok?

Obrazek

W końcu dopłynęliśmy do wypasionej, niemal pustej plaży.

Obrazek
Obrazek

Po chwili już plaża nie była taka pusta - a najbardziej tłoczno było pod jakimś szałasem, gdzie capitano dzielił tuńczykiem, ryżem i sosem salsa.

Obrazek

Nie przepadam za rybami, ale ten tuńczyk - masakra jaki dobry!

Dobra dobra - jedzenie jedzeniem... ale obowiązki kibicowskie czekają ,)

Obrazek
Obrazek

Godzinka jedzenia, biegania, rozkoszowania się gorącą wodą
i spadamy...
zostawiając tą niesamowitą plaże i leniwie bujający się opuszczony katamaran.

Obrazek

Na powrocie wdrapałem się na górny pokład - czyli coś jakby na daszek nad pokładem -
konkret słońce, ale kto jak kto - ja nie wymiękam wesoły
Co by nie mówić, sprytny chłopak jestem, ja tam zawsze z piwem potrafię się odnaleźć.
Nawet tam ,)

Obrazek

Na koniec rejsu capitano z dwoma "hiphopowcami" z RPA zrobili mini prezentacje unplugged - mega klimatyczne było śpiewanie najbardziej znanej miejscowej piosenki Jumbo Bwana.
Pryznaje, zapadło pozytywnie w pamięćcool
Hakuna Matata!



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ FILMY » DARMOWA REJESTRACJA



Mega dzień: po rejsie odwiedziliśmy knajpę, potargowaliśmy "na mieście" magnesy i w końcu dotarliśmy do naszej willi.
Tam rumu się napiliśmy... i padli my.
Jesteśmy rozgrzeszeni.
Po takim dniu bohaterowie muszą odpocząć cool


ps) powtórzę... patrzcie, patrzcie i pędźcie na Zanzi zanim ktoś parawany tam postawi ,)

Obrazek
  
dubaj
06.01.2019 13:06:24
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2625465
Od: 2014-4-23


Ilość edycji wpisu: 1
Przygody tej opowieści na innych forach
pokazują idealnie jak do Polski dociera euro-tolerancja
i postępujący z nią terror poprawności politycznej


Obrazek

nie zgadzam się z twoimi poglądami ale oddam życie byś mógł je głosić - (prawdopododnie) Voltaire

Unijna wolność poglądów i wypowiedzi pan zielony
  
dubaj
06.01.2019 21:46:53
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2625658
Od: 2014-4-23
    piekara pisze:

    Pisz jakie to są specjal prajs....




Poradnik - jak kupujemy/negocjujemy na Zanzibarze.

Miejscowi spotykają przeróżnych łosi z całego świata, więc negocjacje zaczynają podwyższając trzykrotnie cenę.
A nóż się uda.
Uwielbiają krzyczeć "special price for you" i po jakiejkolwiek obniżce "it's lucky day for you"
I to nauczyłem się traktować jako... broń przeciwko nim.
Nie są do tego przyzwyczajeni i... to działa.

Ogólnie zasada jest taka:
Jak krzyczy 10.000 szylingów to dobrze jest to kupić za 3.000, można kupić za 4.000-5.000.
Za magnesy krzyczeli 6 dolarów (14 tysięcy) - my kupowaliśmy je 3500-4000.

Obrazek

Przykładowa instrukcja jak kupić i się czuć jako zwycięzca (lub co najmniej "nieprzegrany") negocjacji:

Tak więc idziesz uliczką.. i każdy sprzedawca chce byś zajrzał do jego kramiku.
Jak chcesz coś kupisz...
olewasz... i znudzonym wzrokiem wodzisz po wszystkim.
Na nic nie pokazujesz, niczym się nie podniecasz... oni są mistrzami... zaraz zobaczą Twoje zainteresowanie... i już cena idzie dwa razy do góry.

Załóżmy, że dostrzegasz koszulkę która Ci się podoba.
Idziesz ciut wolniej... i już Cię zaprasza do środka.

- ale ja nic dzisiaj nie kupuję... zastrzegasz... ja tylko oglądam, kupować będę jutro
- sprzedawca nie zwraca uwagi, on musi Cię ściągnąć do środka.... więc na wszystko się zgadza - to podstawa, to nie on Cię zobowiązał, to Ty dałeś sobie drogę odwrotu.
- ile ta koszulka?
- 35 tysięcy szylingów
- co? "My friend" ja widziałem takie koszulki po 10 tysięcy. Nie nie... za drogo... takie koszulki w (inna nazwa miejsowości) widzialem po 10 tysięcy. Ale podoba mi się ta... my friend... i want special price for me. 10 tysięcy i let's make a business
- nie da rady taka cena - sprzedam Ci za 25 tysięcy
- ale ja mam dzisiaj "lucky day" - dam Ci 12 tysięcy.
- nie nie... 20 tysięcy
- ok... rozumiem to Twoja cena. Będę pamiętał, bo jutro będę robił zakupy. Tak więc tak jak się umówiliśmy... dziękuję za informację, być może widzimy się jutro.

I tu sprzedawca czuje, że traci klienta. Potrafi odpuścić jak ma za dużo klientów... i to nawet dobrze... bo Ty nic nie tracisz, ponegocjowałeś i wychodzisz... nie wydając żadnej kasy.
Tacy sprzedawcy się zdarzają, jednak większość nie chce tracić klienta.

- ok.. jak weźmiesz dzisiaj to sprzedam Ci za 18 tysięcy....
- spójrz.. i tu rysujesz na kartce lub na piasku... Twoja cena 18 tysięcy, moja cena 12 tysięcy. Spotykamy się w połowie drogi. 15 tysięcy i robimy deal. (to ich metoda, raz się wciągnąłem, potem sam zacząłem z niej korzystać do finalizacji zakupu)
I zazwyczaj robimy deal - on zarobił, Ty nie dałeś się zrobić jak łoś... i masz dwie rzeczy: koszulkę i zadowolenie, że transakcja poszła po Twojemu.

Oczywiście jak już złamiemy tego sprzedawcę to warto drążyć temat.
Bo już jesteście "friends"
Bo koszulkę potrzebuję też dla dziecka czy kobiety.
Zanim zapłacisz...
- słuchaj... taki dobry jesteś sprzedawca więc mam pomysł - wezmę więcej, wezmę tą koszulkę dla dziecka... i zapłacę za dwie 25 tysięcy.
- nie nie.. jak dwie to 28 tysięcy.
- i znowu rysujesz: moja cena 25 tysięcy, Twoja 28 - robimy 26 i jest ok. Ok?
- eeee... no niech będzie.


Rada na koniec: oni są sprzedawcami i kochają się targować. Jak wynegocjujesz 30-40% ceny to popatrzą na Ciebie z uznaniem.
Umiejętnie targujesz się i ich dzięki temu zyskujesz ich szacunek.
A oni i tak zarobią. Bez obaw.
Kupując bez targowania (bo się krępujesz, bo nie zależy Ci na tym) traktują Cię jak frajera.
Targujesz się zawsze z uśmiechem - wszak powiedziałeś, że dzisiaj nie kupujesz, więc masz furtkę by zakończyć negocjacje bez dyskomfortu.

Powodzenia!
  
dubaj
11.01.2019 23:19:14
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2627166
Od: 2014-4-23


Ilość edycji wpisu: 2
Dzień 8

No dobrze... wyjeżdżamy z Nungwi i może to już dobrze.
6 wieczorów imprezowych... i wczorajszy wieczór... ledwo sączone drinki - chyba już starczy.... kryzys, nie da się ukryć, wczoraj wieczorem był kryzys.
Poranne pakowanie się i znowu ta niebywała dyskrecja - dwie panie od sprzątania dwie godziny siedziały pod willą by nas nie obudzić.
Podziękowaliśmy za gościnę, daliśmy po napiwku... i ruszyłem po taksi.

Transport Nungwi - Stone Town dla łosi 50 dolarów.
Dla kumatych 30.
My jedziemy za 23.

Obrazek

Dojechaliśmy w godzinkę do naszego hotelu... rozpakowaliśmy się... i nagle zaczęło kropić - to my na balkon i co tu robić jak pogoda barowa(?)
A rumik.
Nie jeden drink.
Nie dwa.
Hm... i od razu poranne "chyba już starczy Zanzibaru" odpłynęło w siną dalej, bohaterowie po nocy odpoczynku... na balkonie obudzili kolejne pokłady mocy i siły!

Obrazek

Lukmaan!
800 metrów z buta w głąb starego miasta i jest słynna lokalna jadłodajnia.
Ludzie się zmieniają... niektórzy z nas jeszcze rok temu by tu nie weszli,
a tu towarzystwo wcina samosy i popija sokami wyciskanymi na miejscu z najróżniejszych owoców.

Obrazek

Najedzeni... ruszamy w stronę plaży przez piękne okoliczności kolonialnej architektury

Obrazek

Na plaży szukamy jakiegoś "kapitana".
Jesteśmy gotowi na targowanie się - musi utargować na maksimum 3x 20.000 szylingów za naszą ekipę.
Jest i kapitan...
Ile?
50.000 za nas trzech...
....eeee... drogo....
Płyniemy za 45.000?
Plyniemy!

Obrazek

Cel to Prison Island - kto jest ciekaw historii to znajdzie to w necie, my płyniemy bo rejsy lubimy, bo mają być żółwie i ma być przygoda.

Tak, potwierdzam - były żółwie.

Obrazek

Wyspa jak wyspa. Wejście miało kosztować równowartość 8 dolarów, chyba weszliśmy za 4.
Żółwie jak żółwie - jakiegoś entuzjazmu naszą wizytą nie zauważyliśmy u nich....

Obrazek

Pooglądaliśmy, pozwiedzaliśmy.... słońce chyli się ku zachodowi... chyba pora wracać.
Ruszyliśmy w rejs powrotny... wraz z zachodzącym słońcem...
Halo.. capitano... stop...
Na środku oceanu (wcale nie na środku, ale do brzegu było daleko) W jak Widzew...
Ogólnie nigdy bym nie wyskoczył na środku oceanu do wody... ale akurat na Zanzi można więcejcool
Miałeś czytelniku kiedyś zachód słońca pływając na środku oceanu?
My mieliśmy... mega... mega! Myślę, że nie skłamię... najlepszy zachód słońca moich wypraw.
I rekinów nie byłocool

Obrazek

Gdy słońce zaszło... ruszyliśmy w stronę stolicy wyspy.... i tu... zdjęcie wyjazdu... autorstwa Pędraka...
Piękno, elegancja, szyk i klasa!

Obrazek

Powrót do hotelu... rano wylot... idziemy spać?
Nie ma bata.
I już ruszyli... rynek z jedzeniem... nie nie....
Knajpa z piwem i widokiem na ocean... tak tak!

Obrazek

Wylot rano...a tu ekipa się rozkręca.
I to nie byle jak.
Idziemy... szukamy dalej... wszak tutaj muszą być miejsca o których do odkrycia przez kiboli.
Przypominam, że to nocne Stone Town, przed którym ostrzegają przewodniki.

- Heloł my friend - teraz to ja pytam - beer, gdzie kurna beer?
- Tattoo... I show you Tattoo
- Spadaj. Ja noł tatu!
- Let's go, let's go!


Raz się żyje - idziemy gdzieś krętymi uliczkami...
(nie dam się wydziargać, nie dam)
Tattoo okazał się trzypiętrowym budynkiem... na I piętrze grała muzyka...
na drugim było pustawo i jeść można było...
na trzecim była muza, 2 białych i 60 autochtonów i autochtonek... był bar i tańce...
Jest dobrze.
Kupiliśmy po piwie... i szybko na piętro II.
Na trzecim nie dało się odganiać od miejscowych dziw Zanzibaru.
Piwo.
Drugie.
Nie, seniorita, my tu rozmawiamy, nie...
Jedna się uparła...
nie spławiłem jej chamsko... ale "że później"
No i czeka... czeka...
W końcu piwa się przelały.. i Nicorette... już siedzi z nami.
Pochodzi z Ruandy, 170cm, biust rewela, bioderka ciut szersze, włosy sprężynki...
(potem zajrzałem na jej whastappa... dwie córki lat 7-9... i ona dobra mama)
i już rozmowy, już tańce.
Wbijamy na trzecie piętro - wystarczy że podejdziesz do baru, a tam kolejna muzina stuka Cię palcem "I like you"
Kurna...
nie lecimy, walić to - zostajemy!

Obrazek

I tu odezwał się nielubiany nigdzie głos rozsądku... "samolot o świcie, samolot o świcie"
Ignoruj ten głos, ignoruj!

- Chodź.. jedziemy do mnie
- Nicorette... to nasza ostatnia noc.... ja (i tu szczerość nastąpiła) ja nie mam już pieniędzy
- ale ja nie chcę Twoich pieniędzy, zrobię Ci taki masaż, że nigdy go nie zapomnisz
- eee...
- wrócisz za dwie godziny, chodź
- nie nie... (męskie ego wyje) my już spadamy....
- no szkoda... to daj jeszcze na piwo...

Dałem. Płacić trzeba by zagłuszyć męskie ego.
Mniejsza o wirusy, choroby, dystans do koloru skóry... wspominając czasy młodości to szok, że ja odmawiam kobiecie!

I spadamy... tak spadamy.
Ruszać się baleciarze - nie ma, że zostajemy jeszcze parę godzin - za trzy godziny samolot!
  
dubaj
12.01.2019 22:00:47
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2627452
Od: 2014-4-23


Ilość edycji wpisu: 1
Bezpieczeństwocool

Szok - bo bezpiecznie w cholerę.
Jak sobie wyobrażę raj w RPA 40 lat temu... to tam tak jest.
Piękny kraj gdzie biali (lub rozsądni czarni) to prowadzą, gdzie nie ma przemocy i przestępstw, gdzie czuć ten duch kolonialnej Afryki...
Plus oczywiście będzie teoria moja nie jedna.

Obrazek

Mówią tam na nas Mzungu
Równie dobrze mogliby mówić: bankomaty

I tam tak moim zdaniem myślą:
- jak chcesz by bankomat wypłacał pieniądze musi dobrze się czuć
- brak poczucia bezpieczeństwa bankomatu to zacinanie się wypłat
- popsucie czy napadnięcie bankomatu to 10 innych bankomatów które tu nie przyleci.

Dużo rozmawiałem z różnymi typami tam mieszkającymi od lat.
Oni 5 lat temu nie mieli niemal nic, a teraz każdy ma nowoczesny telefony.
Jeździli rowerami - jeżdżą Toyotami.
Mzungu = pieniądze
Im jesteśmy bardziej mili, bardziej uśmiechnięcie - tym więcej Mzungu przyjedzie.

Do tego...
małe miejscowości... wszyscy się pewnie znają...
autochtony w swoich społecznościach, rodzice, dziadkowie....
nie ma anonimowości...
między miejscowościami stoją całą dobę policjanci... jedyni grubi murzyni na wyspie...
każdy samochód... zatrzymuj się przy policji... by tamci zerknęli kto jedzie... czy wszystko ok...
pytałem kiero czy płacą łapówki... "zazwyczaj nie, po prostu musimy się odmeldować"
Tam władzy zależy by było bezpiecznie dla białasów.

Moim zdaniem cała wyspa ma narzucone i rozumie, że Mzungi muszą czuć się milo by zostawiać tam pieniądze
Ta nasza dyskoteka na wsi... gdzie nie było nawet pół krzywego spojrzenia... szok, pozytywny szok.
Do tego kontrola, policja... mam wrażenie, że jakby coś się zdarzyło białemu to zaraz by znaleziono sprawcę i eksterminowano jego oraz do trzeciej wody po kisielu najbardziej nawet odległą rodzinę.
Tak jest na całej wyspie - być może poza stolicą.
Tam ponoć kieszonkowcy się pojawiają, ponoć może być niebezpieczne, aczkolwiek trzech kiboli nie poczuło nawet dreszczyku zagrożenia.

Z kobietą wyjazd - moim zdaniem pełen luz.
Sama kobieta - widzieliśmy takich sporo... pewnie jest ok, aczkolwiek ja jestem nieufny typ i ogólnie nigdzie po Afryce nie rekomenduje samotnych damskich tripów wiejskim szlakami.


Co dalej w temacie bezpieństwa?
Malaria?
Nie ma niemal komarów, ponoć nie ma też malarii... nie ma obowiązkowych szczepień... do tego dwa tygodnie przez wyjazdem zaczynamy jeść witaminę B1 po 3 sztuki dziennie
(listek 100 sztuk 2,99pln) - po tej witaminie śmierdzisz komarom jak żul eleganckiej damulce co prosi o 2 złote pod sklepem.
Do tego Mugga - czyli na wszelki wypadek kupiony w Polsce spray DEET 50% czasem psiknięty w kwaterze... i żaden komar nie ma szans.

Tak wygląda po prostu... idealna Afryka bardzo szczęśliwy


ps) oczywiście to tylko spostrzeżenia trzech dużych kiboli - zachęcamy do podróżowania, jednocześnie rekomendujemy zachowywanie ostrożności i pamiętanie, że to dzika Afryka i zawsze trzeba się pilnować - inna kultura i erotyczny fetysz białej skóry, który wg mnie bezpieczny dla samotnych kobiet nie jest.

Obrazek
  
dubaj
12.01.2019 23:34:10
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2627478
Od: 2014-4-23
Dzień 10 (i odrobina dnia 11)

Zaczęło się standardowo... nie spać, idziemy po taksówkę na lotnisko.
A taksówki...nie ma.
3:30 Stone Town, nikogo i niczego!

W końcu zagaduje z jakimś ochroniarzem, ten zaraz woła kolegę, ten biegnie w miasto... a ja czekam.
Po paru minutach przyjeżdża zaspany muzin... pakujemy się do wiekowego samochodu i lecimy na lotnisko.
Szybka odprawa i nagle podbija stewardessa z omańskich linii:
- Pan Piotr?
- Tak...
- a nie zgubił Pan czegoś?
- tylko Pani uśmiech (się Romeo włączył...)
- a to nie Pana karta?


A no tak - na Zanzi się zdziwiłem, że mam tylko trzy karty - a chyba brałem cztery. Ale że brakowało tej awaryjnej, służącej do przewalutowań... z zerowym saldem... to olałem - może pomyliłem i wziąłem tylko trzy?
Jednak wziąłem cztery i na lecąc na Zanzi jedna mi wypadła.
Oman Air- szanuję!

Obrazek

Lot powrotny to będzie już w skrócie - przesiadka w Muskacie i kierunek Mediolan.

Obrazek

Mediolan 19:30 i... no i nie oszukujmy się.
Odjebało nam po "burżujsku" bardzo szczęśliwy
Zamiast zdrowego i budżetowego noclegu na lotnisku... apartamentu się zachciało kawałek od lotniska.
I walić to, że wyjazd miał się zamknąć w 4.000 pln na osobę (lot, alkohole, dziwy, noclegi, taksówki, żarcie, pamiątki)... jedziemy po włoskich restauracjach na całego!

Obrazek
Obrazek

Tak się wydaje na 10,5 dnia przygody na Zanzi 4.300 pln na osobę (przynajmniej w moim wykonaniu).
Poranny LOT do Polski - i niemal cały samolot dla Zdobywców Afryki.

Obrazek

Dziękuję wszystkim którzy przebrnęli tą niełatwą lekturę - do zobaczenia przy następnej wyprawie jęzor

Obrazek
  
grzegorzz
13.01.2019 19:50:15
Grupa: Użytkownik

Posty: 15 #2627670
Od: 2018-7-15
Świetny opis wesoły
  
Electra29.03.2024 11:12:52
poziom 5

oczka
  
dubaj
14.01.2019 21:03:05
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2627988
Od: 2014-4-23
    grzegorzz pisze:

    Świetny opis wesoły
Dzięki.
Co prawda coraz mniej czasu, coraz mniej ochoty na płodzenie relacji... ale czasem lubię coś nam nagryzmolić.
Fajnie po paru latach wrócić i sobie co nie co przypomnieć pan zielony
  
ewad
14.01.2019 22:17:32
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 115 #2628015
Od: 2018-5-16
Świetna relacjawesoły
  
dubaj
15.01.2019 21:14:22
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja: siłownia Avaton

Posty: 1072 #2628311
Od: 2014-4-23
    ewad pisze:

    Świetna relacjawesoły

Dziękicool
Starałem się jasno wszystko opisać, ale jakby były jakieś pytania to służę pomocą.


Zanzi!
  
ewad
15.01.2019 22:12:54
poziom 3

Grupa: Użytkownik

Posty: 115 #2628333
Od: 2018-5-16
Zanzibar to mój plan na wyjazd tylko z mężem, ale to jeszcze kilka lat. Taki wypad tylko dla nas lol
  
Electra29.03.2024 11:12:52
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 2 / 2    strony: 1[2]

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » KOCHASZ PODRÓŻE? NIE TYLKO DO GRECJI? - RÓWNIEŻ MOŻESZ PODYSKUTOWAĆ:) » ZANZIBAR PRAWDZIWY...I INNE DZIWY:-)

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny