Grecja
GRECJA-forum turystyczno-społecznościowe
W S T E P N I A K
Grecja – kraj słońca, błękitnego morza, białych domków i wielkiej historii. Jednocześnie kraj wielkich kontrastów, borykający się z niezliczonymi problemami społecznymi. Biedny kraj bogatych ludzi – takie określenie gdzieś usłyszałam. Czy słuszne? Skąd wzięło się powiedzonko „nie udawaj Greka?” :) Zapraszam do udziału w dyskusji na te i inne tematy… razem możemy spróbować tak naprawde zrozumieć i poznać ten kraj, zobaczyć go z perspektywy nie tylko turysty, ale także potencjalnego mieszkańca… w końcu jesteśmy w Unii :)
Lesbos leniwie.... | |
| | piekara | 31.01.2020 13:49:26 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5397468 Od: 2016-4-24
Ilość edycji wpisu: 1 | Miałam potem dać tego linka, ale mnie ubiegłeś
Na tej plaży nie byliśmy. Lesbos to naprawdę duża wyspa, sam przejazd z lotniska do Anaxos to niby tylko 68km, ale autokarem bez postojów zeszło ponad 1,5godz. Szybko się po wyspie nie pojeździ, a i koniec września ma swoje ograniczenia ....
| | | Electra | 22.11.2024 06:24:27 |
|
| | | piekara | 31.01.2020 14:47:34 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5397538 Od: 2016-4-24
| 25.09.2019, środa, jesteśmy na Lesbos
Lotnisko na Lesbos, w stolicy wyspy Mitylenie, do dużych nie należy, a nawet do średnich nie można go zakwalifikować, raczej do tych małych. Co ciekawe samolot parkuje jakieś 100 metrów od hali przylotów, ale i tak przejeżdżamy do hali autobusem dokładając jakieś 300 metrów… Cóż ekologia tu nie rządzi….. Przy okazji wspomnę, że lotnisko jest tak małe, że w danej godzinie jest tylko jeden przylot lub jeden odlot, więc ryzyko, że samolot czy samochód techniczny Cię potrąci jest zredukowane do minimum. Lotnisko w Lesbos to pod kątem obciążenia pracą to miejsce marzeń chyba tylko o awans ciężko ....
Po wejściu do hali przylotów od razu potykamy się o taśmociąg z bagażami. Od wyjścia z samolotu nie minęło 10 minut, a bagaże już jadą do nas… Małe lotniska mają tez swoje plusy Mój bagaż pojawia się dość szybko, syna wkrótce, czekamy na bagaż Pana M…. W tym czasie w drzwiach wyjściowych z hali bagażowej robi się spory tłum i korek… Okazuje się, że w drzwiach stoi rezydentka Rainbow i rozdziela pakiety z biura: o przydzielonym numerze pokoju, dokładnym adresie, numerze autobusu i o atrakcjach wyspy (tu nic czego już bym nie wiedziała, nie znalazłam w domu)…
To opuszczamy terminal i teraz już na Lesbos jesteśmy w pełni… Jak się okazuje wyjście z hali bagażowej jest bezpośrednio na parking przed lotniskiem. Od krawędzi terminala do morza nie będzie pewnie nawet 100 metrów….
Sam terminal lata świetności ma za sobą, ale tuż obok budują nówkę
Autokar pełny (jeden z 4 podstawionych, samolot także była całkowicie turystami wypełniony), a po krótkiej przemowie rezydentki, jako pierwsi odjeżdżamy do celu… W sumie na Lesbos są 4 regiony najpopularniejsze pod kątem turystycznym, a my na nasz pobyt wybraliśmy miejscowość Anaxos, obok większej Petry, którą z góry mogliśmy już oglądać…. Region ten uważany jest za jeden z lepszych na Lesbos….
Co do samej wyspy – Lesbos to trzecia co do wielkości wyspa grecka - już po wstępnym rozeznaniu, co chciałabym zobaczyć, wiem że nawet na połowę rzeczy na liście nie mam szans. Wyspa leży na Morzu Egejskim. Od widocznego z wyspy wybrzeża tureckiego dzieli ją zaledwie około 10km (Cieśnina Lesboska).
Lesbos, ale też zapis Lesvos (ze wzgl. na różnice w wymowie i zapisie z obiema wersjami można się spotkać) cechuje się wyżynnym i górzystym krajobrazem, co jest widoczne i z powierzchni, i jadąc samochodem…. Co chwila pod górkę, a potem z górki, co znacznie wydłuża też czasy przejazdów …
Lesbos jest wyspą powulkaniczną Stąd tutejsze plaże są ciemne (ale nie całkiem czarne), a piaszczyste plaże także są dość ciemne, można tu też oglądać jedną z zapadniętych kalder wulkanu. Pod wodą także są ciemne kamienie czy żwir, więc na wielkie lazury nie ma co tu liczyć. Co ciekawe, wyspa z turystyki nie żyje (przychody z tego sektora to max. 15% ogółu), dominują przychody z produkcji ouzo, uprawy oliwek, hodowli zwierząt i połowu ryb. Wyspę swego czasu rozsławiła grecka starożytna poetka Safona, która rozpropagowała kult kobiecości oraz prąd kształcenia kobiet nie tylko w kierunku pracownika domowego…. Co do informacji o Lesbos: jak już pisałam, niestety nie trafiłam nigdzie na przewodnik o wyspie… W kilku większych przewodnikach było poświęconych wyspie dosłownie kilka stron, wszelkie informacje jakie tu będę podawała pochodzą z tych starych przewodników (nawet z lat 90-tych ubiegło stulecia), trochę ze stron www, trochę z blogów podróżniczych… Wiele tego nie będzie…..
Wyspa nie jest przystosowana w jakiś szczególny sposób pod masowego turystę. Nie ma tu wielkich skupisk kurortów turystycznych, są zaledwie 4 takie regiony, a w nich samych nie ma dużych ośrodków takich jak na Krecie czy Rodos z dużymi hotelami na 500 osób z 10 basenami i 5 placami zabaw dla dzieci. Hotele oczywiście są, ale na dużooo mniejszą skalę. Stąd też niewielka popularność wyspy (choć kiedyś jeszcze 20 lat temu była chętniej odwiedzana) i dzięki bogu za to….
| | | piekara | 31.01.2020 14:49:28 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5397540 Od: 2016-4-24
| Dziś na nowo Lesbos jest na ustach części świata za sprawą imigrantów z Bliskiego Wschodu poszukujących lepszego świata… Tematu imigrantów nie da się ominąć…
Osobiście przez 8 dni pobytu na Lesbos, nigdzie, ale to nigdzie nie spotkaliśmy żadnej osoby, którą choć w bardzo odległym znaczeniu słowa moglibyśmy nazwać uchodźcą. Nigdzie nie czuliśmy się w żaden sposób zagrożeni, niemile widziani, nagabywani czy cokolwiek co by mogło wywołać jakikolwiek dyskomfort (a nocą chodziliśmy drogą łączącą pobliskie miejscowości). Obóz uchodźców jest obok stolicy wyspy, tylko specjalnie jadąc w jego okolicę można do niego trafić, nawet jadąc zwiedzić ruiny akweduktu w Moria (tu jest obóz) nie tak łatwo (podobno, bo nie sprawdzaliśmy) tam się dostać. Warto wspomnieć, że obozy dla uchodźców są także na Samos (kolega był na przełomie sierpień/wrzesień, czyli w okresie kiedy nastąpiła kolejna fala uchodźców i ma takie same opinie jak ja), Chios, Leros czy Kos, a Kos jakoś uchronił się od wizji uchodźców chodzących po ulicach i straszących turystów. We Włoszech też są obozy, nawet jedna z wysp w całości jest przez nich zajęta, a jednak zła prasa Włochy ominęła w tak wielkim stopniu jak Lesbos. A pamiętacie obozy na granicy węgiersko-serbskiej? Dziś cisza w tym temacie….
W mojej opinii Lesbos miała po prostu pecha: to do niej dotarli uchodźcy jako pierwsi, (co bardzo szybko poszło w świat i przez media było mocno podkreślane) , założono na szybko tymczasowy obóz, który okazał się zbyt mały w krótkim czasie (identyczna sytuacja jest na wymienionych wcześniej wyspach), a unijna solidarność i chęć niesienia pomocy potrzebującym (w większości unijnych krajów katolickich, gdzie miłosierdzie to jedna z podstaw wiary) okazała się fikcją… Fikcją okazuje się w ostatnim półroczu też działanie Turcji, która miała zatrzymywać uchodźców u siebie, jako pomoc/działanie na rzec UE za co mieli też różności obiecane… Każdy chce odsunąć problem od siebie i zostawić go gdzieś tam daleko, a wiadomo, że jak dużo osób przebywa na małej zamkniętej przestrzeni, i nie tak żyje jak to sobie wyobrażali, to wybuchy agresji będą się pojawiać. Bez komentarza pozostawiam kwestę czy to są rzeczywiście uchodźcy wojenni, a za takich chcą być uważani…
| | | AnaP | 31.01.2020 19:34:41 | Grupa: Użytkownik
Posty: 21 #5397939 Od: 2018-7-17
| My w tym roku lipiec w Chorwacji a potem się zobaczy. Na Thassos musielibyście się z Aten wracać do Kawali. Z Aten to chyba Milos z tych 3 wysp. Ja z tych 3 wybierałabym między Milos i Kefalonią (byłam z tych 3 tylko na Thassos).[/quote] Thasos jest na plus, że jesteśmy ok. 400 km mniej podróży niż gdybyśmy stratowali z Aten. Ta mała wysepka polecana jest również przez Greków i ma dość zadbane tzn nowoczesne pokoje do wynajęcia. Ja szukam zazwyczaj przez booking.com, przez biura mi się nie opłaca.. Sam nocleg taka sama cena jak z przelotem, także wybieram szukanie na własną rękę. Dziękuję bardzo za wspaniały opis wyspy i powiem szczerze już szukam promów z Aten, wiadomo liczy się też czas dotarcia do wyspy. Chorwacja też nam się marzy, ale z przyjaciółmi z Grecji mamy się spotkać gdzieś w połowie, tylko problem jest taki że chcemy trochę pozwiedzać.. A wiadomo albo plażing i skromne zwiedzanie albo poświęcasz czas na zwiedzanie. Także chętnie skorzystam również z opisu wyprawy na Chorwację 🙂, | | | piekara | 31.01.2020 20:48:26 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5398047 Od: 2016-4-24
| AnaP pisze:
Thasos jest na plus, że jesteśmy ok. 400 km mniej podróży niż gdybyśmy stratowali z Aten. Ta mała wysepka polecana jest również przez Greków i ma dość zadbane tzn nowoczesne pokoje do wynajęcia. Ja szukam zazwyczaj przez booking.com, przez biura mi się nie opłaca.. Byliśmy przez bp pierwszy raz od 17 lat na wakacjach... Nocleg na Thassos przez b.ing w sezonie jest bardzooo drogiii - rok temu szukaliśmy i byliśmy mocno zaskoczeni cenami. Bezpośrednio było sporo taniej, ale nie przesadzałabym z tymi nowoczesnymi pokojami do wynajęcia... | | | AnaP | 01.02.2020 19:18:14 | Grupa: Użytkownik
Posty: 21 #5399723 Od: 2018-7-17
| piekara pisze: AnaP pisze:
Thasos jest na plus, że jesteśmy ok. 400 km mniej podróży niż gdybyśmy stratowali z Aten. Ta mała wysepka polecana jest również przez Greków i ma dość zadbane tzn nowoczesne pokoje do wynajęcia. Ja szukam zazwyczaj przez booking.com, przez biura mi się nie opłaca.. Byliśmy przez bp pierwszy raz od 17 lat na wakacjach... Nocleg na Thassos przez b.ing w sezonie jest bardzooo drogiii - rok temu szukaliśmy i byliśmy mocno zaskoczeni cenami. Bezpośrednio było sporo taniej, ale nie przesadzałabym z tymi nowoczesnymi pokojami do wynajęcia...
W poprzednich latach nie narzekaliśmy na lokum, ale może faktycznie trochę przerysowane.. Ogólnie to jak ta wrażenia z Thasos (wiem przepraszam, temat to Lesvos, ale tak na marginesie)? 🙂, | | | piekara | 01.02.2020 20:51:24 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5399752 Od: 2016-4-24
| Mieliśmy miejscówkę w Potos, podobno najlepsza na wyspie, to także opinia Greków z Kavali i okolic, ale nas nie zachwyciła, chyba naj mniej ciekawa że wszystkich w jakich stacjonowaliśmy na wakacjach | | | Dan_78 | 03.02.2020 08:47:08 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 683 #5401530 Od: 2013-1-14
| Mnie Potos również podobało się średnio, dużo lepiej wg mnie jest w Limenarii, gdzie w okolicy można odkryć fajne małe plaże z niezbyt dużą ilością turystów. | | | piekara | 03.02.2020 22:05:50 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5401722 Od: 2016-4-24
| 25.09.2019, środa, jedziemy do Anaxos
Nasz autobus, po krótkiej przemowie rezydentki, która udała się do następnego pojazdu, jako pierwszy opuszcza lotnisko. Jedziemy wzdłuż lotniska i nabrzeża i po chwili wjeżdżamy w labirynt uliczek i ładnych, ale opuszczonych domów. Niektóre z budynków są pięknie ozdobione, ale zniszczone i opuszczone. Tylko ogródkowe ogromne palmy ratują widok. Po chwili znajdujemy się ponownie przy nabrzeżu, ale tylko na chwilę i znowu skręcamy w wąskie uliczki i zaczynamy wspinać się pod górę. Jeden, drugi, trzeci zakręt i jesteśmy na głównej trasie na wyspie. Do przejechania mamy tylko i aż 68 km.
Droga wspina się pod górę, a za szybami widać lasy sosnowe (piniowe), ciężko przez szybę określić. W pewnym momencie droga opada i widać wodę. Zbliżamy się do zatoki Kallonis, jedną z dwóch wcinających się głęboko w wyspę.
Droga lekko oddala się od zatoki i jedziemy wzdłuż brzegu poletek solankowych. I tu ogromne zaskoczenie 8O 8O …. Wiedziałam, że jest szansa, ale nie liczyłam na to, że się uda, bo w sumie jest bardzo ciepło, ale ONE są… W poletkach solnych brodzą różowe flamingi Są dobrze widoczne, bo są prawie przy samej krawędzi pól, a tym samym drogi .. No ale telefonu ani aparatu nie miałam w tym czasie pod ręką... Więc musicie mi uwierzyć na słowo, że ONE tam były... Przy poletkach są drewniane ambony, więc można spokojnie i w cieniu ptactwo podglądać
Przejeżdżamy przez miasteczko Skala Kallonisos i od tej pory ponownie wspinamy się pod górę, ale krajobraz całkowicie ulega zmianie. Nie ma już zieleni sosen/pini tylko dość gołe pola, skały, makia i błyszczące w popołudniowym słońcu srebrne sady oliwkowe. Z każdym kilometrem, więcej skał, suchej ziemi, wypalonej przez słońce trawy, a mniej makki. Tempo jazdy mocno spada, bo zaczynają się serpentyny: auta z naprzeciwka zatrzymują się sporo przed łukiem, abyśmy autokarem mogli się wykręcić. A za nami 2 pozostałe autokary. I tak zlatują kolejne kilometry. Klima w autobusie działa chyba na maksa i robi mi się zimo, dobrze, że bluza z samolotu jest pod ręką… A za szybą piękne słońce, ale na postój nie ma co liczyć - i tu wychodzi wada transportu zorganizowanego.... Wypatruję na horyzoncie morze i zaczynamy zjazd w dół, oczywiście krętą drogą z licznymi zakrętami. Na skrzyżowaniu w dziwny sposób skręcamy w lewo na Anaxos, a potem jeszcze w prawo w wąską drogę (na 1 samochód). Na końcu drogi, tuż przed samym morzem, postój i wysiadają osoby do pensjonatów (jednej z nich braliśmy pod uwagę) i hotelu. Teraz powrót na główną drogę, jeszcze z kilometr jazdy i autokar zatrzymuje się na drodze, na środku niewielkiego skrzyżowania - siga, siga.... Tak jak rezydentka mówiła, autokar nie podjeżdża pod same obiekty noclegowe, bo najnormalniej nie zmieści się w uliczkach... i rzeczywiście, nie ma szans, nawet jakby się uparł, nie mówiąc już o jeździe między samochodami zaparkowanymi w greckim stylu … Teraz kilkanaście metrów na własnych nogach i po ok. 2 h od wylądowania jesteśmy u naszego celu: Lakis studio
| | | piekara | 05.02.2020 21:13:09 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5405057 Od: 2016-4-24
| 25.09.2019, środa, Anaxos – Lakis studio
Właściciel Lakis towarzyszy nam od wyjścia z autokaru. Z nami do hoteliku udało się oprócz nas 5 osób: małżeństwo 60+, jeden samotny pan w wieku trudnym do określenia 55+ i dwie Panie 50-55 – na płacz w nocy czy na ranem raczej nie będziemy narzekać Hotelik wygląda dokładnie tak jak na zdjęciach: basen jest napełniony wodą (zastanawiałam się czy o tej porze tak będzie), żółte leżaki w wystarczającej ilości, obok mały barek (gdzie później uiszczam opłatę turystyczną 7*0,5 EUR). Zdjęcia z neta, bo nie mam, ale zdjęcia oddają w 100% rzeczywistość (przynajmniej tą przez nas zastaną)…
Lakis woła nas i zaprowadza do narożnego apartamentu: sam pokój ok, ale przez dostawkę jest dość ciasno i mało miejsca na przechowywanie ubrań (dobrze, że syn stosuje swój nastolatkowo–chłopakowy styl życia i stwierdza, że szafa to nie problem, bo on będzie wszystko w walizce trzymać). Łazienka klaustrofobicznie mała, ale biorąc prysznic przez okienko oglądałam sobie pobliskie wzgórza Kuchnia po kilku schodkach (no trafił nam się apartament dwupiętrowy ) duża, w pełni wyposażona, z małą lodówką, ze stołem i z 2 krzesłami, z których jeden ma zerwany ratan w miejscu siedziska :? ale nawet nie chciało mi się (i nie był potrzebny) iść do Lakisa i go wymienić... Nieduży balkon z widokiem na pobliskie wzgórza i na uliczkę, ale na tyle duży, że stolik i krzesła się na nim mieszczą i codzienne śniadania właśnie na nim spożywaliśmy.. Widok na basen jest tylko przez okno. Nie jest to Hitlon czy nawet Ibis (małe odświeżenie przydałoby się), ale wszystko jest dość czyste, zgodne z opisem i ofertą, i za te pieniądze nie ma, co kręcić nosem, wiedzieliśmy, co wybieramy, dla nas apartament to jednak tylko dodatek do wyjazdu. Kilka zdjęć w dnia wyjazdu:
Pozostałe pokoje są typowo 2-osobowe (zajrzałam oczywiście) z małym jednoszafkowym aneksem kuchennym w rogu, w widokiem na basen lub na góry (jak my). Te na parterze od strony basenu, mają wydzieloną małą przestrzeń przed drzwiami balkonowymi, gdzie także jest stolik i krzesełka no i można wejść wprost do basenu…
| | | piekara | 05.02.2020 21:15:33 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5405058 Od: 2016-4-24
| 25.09.2019, środa, Anaxos – pierwsze zapoznanie
Po szybkim rozpakowaniu się, (no dużo miejsca na przechowywanie nie ma, więc szybko poszło) i konsumpcji tego, co mamy z drogi udajemy się na rozeznanie okolicy. Idziemy oczywiście w kierunku plaży: droga wewnętrzna osiedlowa asfaltowa na jedno auto, więc idzie się przyjemnie, auta żadnego nie spotykamy, ludzi też nie spotykamy…. Towarzyszy nam cisza, dojrzewające na drzewach granaty i palmy. Do drodze mijamy 2 czy 3 hoteliki, które Rainbow także miał w ofercie… Mijamy też kilka hotelików z reklamą Tomasa Cooka – teraz całkowicie pustych, choć wyglądają, jakby od kilku tygodni były zamknięte…. Po drodze jest sklepik, knajpka (pusta, i każdorazowo bez gości i nawet bez obsługi), kolejny sklepik już ze wszystkim także z typowymi plażowymi akcesoriami i pamiątkami, a na końcu drogi jest restauracja – obsługa jest, gości jakoś nie stwierdziłam… Widać, że to już schyłek sezonu… Cisza i mega spokój czuć z każdym krokiem… Przechodzimy przez mostek nad kanałem burzowym (czy jak go tam nazwać) i już jesteśmy na plaży. Cały spokojny spacer zajął nam 5 minut….
A plaża? Ciemna. Drobny kamyk jest wręcz ciemnoszary, a nawet czarny (nie ma się co dziwić plaże są powulkaniczne). Cała plaża w Anaxos to długa zatoka o kształcie łuku, (zdjęć z tego dnia nie mam), a my jesteśmy na jej południowym końcu: tu są ostatnie 3 bary i pojedynce leżaki, a dalej już całkowite pustki, skały i klif, idealne miejsce dla nas W drugą stronę ciągną się leżaki, ale nie na maxa zastawiając plażę. Nad plażą jest lokalna droga (chodnik też oraz tamaryszki i palmy), knajpki, kolejne hoteliki i hotele – wszystko w niskiej zabudowie, max 2 piętra. Na google street niestety widok jest średni, bo z grudnia, w rzeczywistości wygląda to dużo ładniej… Przy okazji: wpisując w mapach google „Anaxos”, z automatu przestawia się na miejscowość Skoutaros, co jest ewidentną pomyłką, no i nie jest to miejscowość na samym morzem, a Anaxos jest nad samym morzem…. Anaxos to wg mnie typowa wioska wakacyjna, która w październiku zamiera…. W sezonie podejrzewam, że jest dobrym miejscem na spokojne wakacje, z knajpkami, miejscem na spacery, ale bez huku typowego dla kurortu…
Co do samego morza: oczywiście dno to czarne kamyki, więc nie ma co liczyć na lazury – będąc tego świadoma, nie czuję żadnego rozczarowania. Woda jest super przejrzysta, czysta, widać niewielkie rybki, a temperatura…no cóż nie jest to 30 stopni , myślę, że morze ma temperaturę ok. 23. Chwilę siedzimy, patrzymy na tureckie wybrzeże, ale trzeba się zbierać... wracamy do apartamentu...
Po drodze,w tym pierwszym sklepiku robimy zakupy, sprzedawca pyta się skąd jesteśmy i jak słyszy Poland to przechodzi na polski – choć to za dużo powiedziane. Antonio uczy się polskiego, więc podstawowe zwroty zna, i tak też w naszym języku się porozumiewamy, a w razie czego używając prostego angielskiego. Kupujemy co trzeba: wodę do picia, sok, 0,5l oliwy z Lesbos (nie tak super jak ta z Krety i jednak jest rzadsza), fetę, Mytosa, coś słodkiego, coś na kolację i śniadanie, lokalne czerwone półsłodkie wino (pyszne, idealne, oczywiście przed zakupem kilka mogłam spróbować) – płacimy 17 eur – jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni, bo obstawialiśmy sporo większy rachunek, biorąc pod uwagę, że to malutki sklepik i jednak sporo kupiliśmy. Antoni ma z rana także świeży chleb, więc jak chcemy to może nam zostawić (obawiając się, że nie będzie co kupić popołudniu, jeden chleb ze sobą zabrałam na wszelki wypadek, podobnie jak salami do chleba, ale jak widać nie było to konieczne, ale oczywiście zostało wykorzystane).
W apartamencie chwila odpoczynku i trzeba udać się na wieczorny spacer.... w przeciwnym kierunku....
| | | Electra | 22.11.2024 06:24:27 |
|
| | | piekara | 06.02.2020 19:13:42 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5405652 Od: 2016-4-24
| 25.09.2019, środa, wieczorny spacer
Jest godz. 17:50 i wybieram się na spacer do sąsiedniej miejscowości – Petry. Czeka nas 3 kilometrowy spacer, bo nie mamy jeszcze samochodu, zarezerwowaliśmy go dopiero od piątku.
Spacer ma dwa minusy: idzie się brzegiem ulicy, najpierw wśród domów, a potem wśród pól z uschniętą trawą oraz idzie się początkowo pod górkę. Plusy są takie: droga, mimo że główna w tej okolicy jest bardzo mało uczęszczana, dosłownie kilka samochód nas mija, po wejściu na lekką górkę (skrzyżowanie, na którym autobus dziwny manewr skrętu robił), jest z górki i to sporej górki i już jesteśmy przy nabrzeżu, no i spalamy zbędne kalorie – no plusów jest więcej
Zdjęć ze spaceru nie będzie, bo tak u nas zwykle jest, że na tym rozpoznawczym spacerze nikt zdjęć nie robi….
Idzie się nad wyraz przyjemnie, nawet biorąc pod uwagę, że słońce jeszcze dość mocno grzeje, ale dobrze że choć w plecy Po zejściu z górki i dojściu do nabrzeża jesteśmy już w Petrze (jakieś 2km za nami), teraz już tylko do centrum…. Przy okazji oglądam tutejsze plaże, które nawet ciężko plażą nazwać… Ot górka kamieni przy murku jakieś 2 metry poniżej drogi… A kamienie są brudne i to nie trawą morską, bo to dla mnie nie jest brud, tylko jakimiś drutami, butelkami i innymi śmieciami…. Ale na szczęście z każdym krokiem jest coraz lepiej… Już widzimy charakterystyczną dla Petry skałę z kościołem i dochodzimy do centrum, czyli placu przy nabrzeżu i mini betonowego mola. Centrum miejscowości (zostańmy przy tej nazwie, skoro Anaxos to wioska, a Petra jest jednak sporo większa) to uliczka z knajpkami przy nabrzeżu i kolejna równoległa do nabrzeża uliczka, gdzie są typowo kurortowe sklepy z pamiątkami (spora część z nich już zamknięta, no sezon się kończy), piekarnia, dwa sklepiki. Ale jest też porządna cukiernia z lodziarnią, bar typowy z drinkami i muzyką. Zjadamy lody, pierwszego pita-gyrosa (oczywiście pork), kupujemy portokalopitę – nasz ulubiony grecki deser i oglądamy pierwszy na Lesbos zachód słońca
Za górką widoczną na półwyspie z lewej strony zdjęcia jest Anaxos
Odczuwamy dzisiejsze zmęczenie, bo na nogach jesteśmy od 6 rano, więc zbieramy się do nas. W końcu czeka nas jeszcze spacer powrotni… Najpierw wzdłuż nabrzeża, potem pod górkę, gdzie pachnie anyżem, a po asfalcie spaceruje sobie krocionóg czarny w ilości kilku sztuk – są to robaczki z licznymi odnogami, zdjęć oczywiście nie mam, no jakoś nie robię zdjęć robakom, ale jak ktoś chce to
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
może sobie je pooglądać… Podobno człowiekowi w żaden sposób nie zagrażają, oczywiście tego nie sprawdzałam i podobno w czasie zagrożenia wydzielają substancję o nieprzyjemnym i drażniącym zapach, a dokładnie kwas pruski, tego też oczywiście nie sprawdzałam …. Teraz już spacer to sama przyjemność (górka nie okazała się tak straszna), bo w dół ale nie idziemy prosto do hoteliku, tylko skręcamy w prawo, tak jak wjeżdżał autokar, aby wysadzić część turystów… Idziemy zobaczyć tą część Anaxos… Idziemy wzdłuż siatkowego ogrodzenia, za którym śpią już kozy czy rosną warzywa i już jesteśmy nad morzem: plaża jest tu bardziej płaska niż po naszej stronie i a kamyki są w jaśniejszym kolorze.. Idziemy pod tamaryszkami i palmami mając z prawej strony spokojnie szumiące morze, a z lewej drogę i liczne hoteliki z zamkniętymi knajpkami. Na samym końcu mijamy hotel z all i gdzie chętne osoby mogły wykupić sobie posiłki i gdzie kolejnego ranka jest spotkanie z rezydentką. Jesteśmy już na mostku nad kanałem burzowym i wchodzimy w uliczki, które popołudniu już poznaliśmy. Jeszcze kilka kroków i jesteśmy już przy naszym basenie. Endomondo pokazało, że na tym spacerze zrobiliśmy 9,02 km - no trochę się uzbierało Kolacja na naszym balkonie w towarzystwie tysiąca gwiazd świecących nad wzgórzami i pora iść spać.
| | | ogorek | 07.02.2020 10:47:12 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 3050 #5406155 Od: 2012-7-15
Ilość edycji wpisu: 1 | Może tego nie widac z miejscowości turystycznych ale sa starcia policji z emigrantami na tej wyspie
Fragment z wpisu Polki mieszkającej od 2 lat na tej wyspie (która "oberwała" podczas tłumienia przez policję protestów)
Facebook(Sonia Nandzik) pisze:
Lesvos jest na skraju załamania struktur, które tu pokojowo funkcjonowały przez wieki. Uchodźcy cierpią w tragicznie przepełnionej Morii, cierpi społeczność lokalna, cierpi cały kraj.
TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA
pisze: Czuję, że muszę napisać kilka słów o tym co się teraz dzieje na Lesvos bo prawie żadne informacje nie docierają do Polaków przez polskie media.
| | | ajdadi | 08.02.2020 15:17:03 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: POZNAŃ
Posty: 1334 #5407705 Od: 2013-6-15
| Teraz odezwę się TU ,) | | | piekara | 08.02.2020 17:51:16 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5407976 Od: 2016-4-24
| ogorek pisze:
Może tego nie widac z miejscowości turystycznych ale sa starcia policji z emigrantami na tej wyspie Fragment z wpisu Polki mieszkającej od 2 lat na tej wyspie (która "oberwała" podczas tłumienia przez policję protestów) Ale przecież ja opisuję pobyt na Lesbos z punktu widzenia turysty, a nie wolontariusza w obozie dla uchodźców czy mieszkańca gdzieś obok obozu... Przeczytałam posty tej laski z fb, sama autorka piszę "Kilka razy w życiu znalazłam się już w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu ale wczoraj po raz pierwszy poczułam tego konsekwencje" - sama weszła w pole bitwy, skoro nie chciała w walce policja-uchodźcy uczestniczyć to zamiast stać w miejscu, a tym samym narażać się na potencjalne niebezpieczeństwo, bo nigdy nie wiadomo jak taka sytuacja się rozwinie, powinna od razu odejść, a nie stać i się przyglądać. Zdecydowana większość osób (a już zwłaszcza turyści) nie pcha się tam, gdzie jest niebezpiecznie i potencjalnie można oberwać... A potem się ma pretensje... W takich sytuacjach policja walczy z mniejszością na rzecz większości, która liczyła, że wszyscy będą im nieba przychylać, a tu jednak się przeliczyli... Kilka postów powyżej pisałam, na temat uchodźców... Ja pojechałam odpocząć, a nie bawić się w śledzenie uchodźców i wchodzenie w bliższy kontakt z nimi... W każdym kraju zdarzają się podobnestarcia i czy to powód, aby nie odwiedzać Francji (walki kamizelek)? czy Krakowa bo w Warszawie w listopadzie odbywają się starcia narodowców z policją, a za chwilę górnicy najadą stolicę?? Nie. Nikt kto ma trochę rozumu i nie chce się świadomie znaleźć na linii ognia nie będzie się w takie miejsca pchał...
ajdadi pisze:
Teraz odezwę się TU ,) | | | piekara | 08.02.2020 17:52:33 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5407985 Od: 2016-4-24
Ilość edycji wpisu: 1 | 26.09.2019, czwartek, dzień 2
Dość wcześnie poszliśmy spać, bo jednak zmęczenie nas dopadło. W nocy budzę się kilka razy, bo jest mi zimo W pewnym momencie robię ten odważny krok i wychodzę spod prześcieradła, aby z góry szafy wyjąć jeden z wełnianych koców… no teraz można spać dalej Noce na Lesbos końcem września są chłodne i dość wilgotne , co mnie zaskoczyło, zwłaszcza wilgoć, bo w pobliżu nie ma żadnych zbiorników wodnych…. Przed godziną 7 budzi mnie sms, czytam i odkładam telefon, ale po chwili nie daje mi to spokoju i budzę Pana M. Czytaj i po chwili pytam Czy dobrze zrozumiałam? jestem wyrwana ze snu i nie mam pewności, ale Pan M. potwierdza…. Koleżanka przysłała nam sms’a że wieczór wcześniej zginął w wypadku samochodowym nasz kolega z pracy….. To teraz już nie pośpię… Dzwonię do pracy dowiedzieć się, co się dokładnie stało… Koleżanka kończy rozmowę zdaniem: bawcie się dobrze, korzystajcie, bo życie jest krótkie i nic nie jest pewne…. Jeszcze chwilę leżymy i rozmawiamy jak to się różnie układa i jak to można mieć plany i odkładać je na kiedyś… nasze głosy budzą syna i tak dość wcześnie jak na nas rozpoczynamy dzień…..
Na pierwszy ogień śniadanie, oczywiście na balkonie…. Wilgoć z powietrza, którą jeszcze godzinę wcześniej się wyczuwało, ustępuje cieple i słońcu. Zapowiada się ładny słoneczny dzień. Szykuję talerze ze śniadaniem, herbaty, wyciągam młodego z łóżka i zanim się pozbieramy to o chłodnej nocy przypomina tylko wilgotny z rosy stolik…. Tym razem nie towarzyszą nam gwiazdy, ale widok na sady oliwkowe, szczekające gdzieś psy i rozproszone rozmowy sąsiadów nad basenem…. No ale przecież nie będziemy pół dnia tu siedzieć, zarządzam pakowanie i wymarsz na plażę…. Samochodu nie mamy jeszcze, więc nie pozostaje nam nic innego niż ta najbliższa nas…
Idziemy znanymi nam uliczkami, Antonio nas pozdrawia, obiecujemy na powrocie wstąpić, i już jesteśmy nad morzem… Skręcamy w lewo, mijamy knajpki i idziemy jeszcze kawałek, rozkładamy się. Dalej jest jakiś budynek, a nim mikro plaża, ale w całości pokryta grubą warstwą trawy morskiej….. I tu Was pewnie zaskoczę, bo z plażowania tego dnia nie ma zdjęć…. Więc znowu na słowo musicie uwierzyć : cisza, pustki dookoła, na leżakach przed knajpkami jest może z 10 osób, zero biegających dzieci czy krzyczących rodziców/młodzieży, a za plecami widać pojedyncze palmy przy ostatnich domach, przez nami morze łączy się z niebem i można popatrzeć na pobliską Turcję…. No jak w raju , prawie, bo nie ma w wodzie turkusów…. Życie podwodne też dość skąpe, trochę rybek jest, ale szału nie ma… Są za to małe upierdliwe rybki (znane mi już z Krety), które tylko mnie gryzą w łydki jak tylko na chwilę przestanę się ruszać..... Temperatura wody nie rozpieszcza, ale jest akceptowalna, ok. 23 stopni – nawet miałam swój plażowy termometr, ale okazało się, że padły w nim baterie i jak się później okazało nigdzie takiej nie udało się kupić … Dla mnie ciężko się zamoczyć, przełamać tą pierwszą barierę, ale potem jest bardzo przyjemnie i z przyjemnością pływam…. Gdzieś do godz. 15 plażujemy i już pora się zbierać, bo mam plany na popołudnie, a godzina zamknięcia obiektu nas ogranicza…. W czasie kiedy moje chłopaki ogarniają się po plaży i szykują obiad, ja korzystam z pierwszej kąpieli w basenie… No jest super: pusto, cicho, basen tylko dla mnie, i słońce nad basem też
| | | piekara | 09.02.2020 17:22:21 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5409730 Od: 2016-4-24
| 26.09.2019, czwartek, dzień 2 c.d.
Po krótkim odpoczynku, parę minut po godzinie 17, zbieramy się i idziemy do Perty… Syn coś tam marudzi, że znowuuuu, że tak dalekoooo , a jak gra w piłkę i biega przez 1,5h to nie jest zmęczony, podobnie jak rowerem jeździ po 20-30 km dziennie to też jest ok., a tu jęczy o niecałe 3 kilometry…. Jak mały był to tyle się nie ujęczał..... Ale co ma zrobić, idzie z nami ….
Dziś już droga oswojona, więc już mijamy sklepiki, wypożyczalnię samochodów, kilka tawern, stację benzynową, i już górka i jesteśmy na morzem, i widzimy pierwszy raz nasz dzisiejszy cel …
…ale jeszcze kawałek przed nami… Idziemy drogą wzdłuż plaży w Petrze, która w popołudniowym słońcu wygląda tak… Przez tydzień nie widziałam tu nikogo odpoczywającego, ale nie ma się co dziwić…
To już jest ten lepszy odcinek…. Włażę w przydrożne krzaki, ale lepiej uwiecznić kościółek Panagia Glikofiloussa, który znajduje się na 35-metrowej skale (w innych miejscach piszą o 40 metrowej skale)….
Popędzam moich, bo kościółek jest otwarty od wschodu słońca do godz. 18 bez względu na porę roku, więc wiele czasu już nie mamy… Mijamy jakiś urzędowy budynek, przynajmniej na taki wygląda…
Mniej więcej w tym też miejscu droga asfaltowa zmienia się w trakt wyłożony kamieniami, jakby kostką brukową (więc szpilek nie polecam) i tym samym przechodzi w promenadę, z jeżdżącymi od czasu do czasu samochodami. Przy okazji Petra ma swoją obwodnicę … My skręcamy w kamienne uliczki i po chwili jesteśmy na właściwym trakcie do kościółka…
….a jestem tego pewna, ze względu na charakterystyczną sosnę wyrastającą z murów (prawie jak ta na naszej Sokolic)…
To teraz do góry, po 114 stopniach wykutych w skale – policzyłam i tyle ich rzeczywiście było … Na szczęście jakoś w połowie podejścia jest podest z ławeczką i można tam założyć bazę i odsapnąć…. Mamy to szczęście, że jesteśmy sami, a schody są w cieniu, więc po chwili wejście jest już na wyciągnięcie ręki…
Ostatni wysiłek i można z tarasu przed wejściem na teren klasztoru popatrzeć na okolicę…. I jest to jeden z celów dla wszystkich turystów odwiedzających to miejsce...
| | | dubaj | 12.02.2020 20:58:43 |
Grupa: Użytkownik
Lokalizacja: siłownia Avaton
Posty: 1072 #5414423 Od: 2014-4-23
| Nareszcie atrakcyjne zdjęcie ,)
Czytam czytam, podróżuję z Wami po tym nieznanym mi kawałku greckiej ziemi | | | piekara | 12.02.2020 22:02:50 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5414467 Od: 2016-4-24
Ilość edycji wpisu: 2 |
26.09.2019, czwartek, dzień 2 c.d.
Jesteśmy na tarasie przed wejściem do kościółka Panagia Glikofiloussa i możemy popatrzeć na samą Petrę, jej główną plażę, a za wzgórzem jest kolejna miejscowość (jeszcze większa) z twierdzą na skale…
Nad portalem jest zniszczony fresk…
…i wchodzimy na dziedziniec…
… który jest w sumie niewidoczny, bo prawie całą przestrzeń wypełnia kościół chrześcijański. Jako że zaraz kościół może być zamknięty, zaczynam od niego…
Kościół został zbudowany w XVIII wieku… Legenda głosi, że rybak będąc na morzu zgubił swoją ikonę Matki Boskiej, którą zawsze miał przy sobie. Kiedy łowił ryby w okolicy Petry, zobaczył słodkie zielone światło, które padało na wystającą wulkaniczną skałę. Rybak podążył do światła i kiedy znalazł się na szczycie skały, znalazł swoją zaginioną ikonę. Zielone światło pojawiało się przez jeszcze 3 dni, co rybak uznał za znak z nieba i postanowił w tym miejscu zbudować kościół. W kościele znalazła schronienie ikona Maryi Słodko Całującej, która jest na wyspie otoczona głębokim kultem. Święto patronki kościoła obchodzone jest bardzo hucznie w Petrze w dniu 15go sierpnia.
Sam kościół mnie nie zachwycił :? , nie ma w nim klimatu… Moją uwagę najbardziej przyciągnęła ambona…wygląda jakby wisiała w powietrzu…
Wychodzę na zewnątrz, tu jest zdecydowanie przyjemniej…
…zwłaszcza, że widoki są całkiem, całkiem…
Rozlega się dźwięk dzwona i dokładnie w tym samym momencie materializuje się starsza, oczywiście na czarno ubrana, pani i zamyka kościół… Koniec….
Znajduję moich Chłopaków i wychodzimy poza mury… Jeszcze ostatni rzut okiem…
…i zaczynamy schodzić w dół…
Po drodze mijamy Polaków z naszego lotu, których tego dnia i kolejnych jeszcze kilka razy mijamy… Jesteśmy już pod sosenką wyrastającą z muru i patrzę jeszcze na kościół na skale…
…i znikamy w uliczkach Petry…
| | | piekara | 17.02.2020 10:26:09 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2306 #5421020 Od: 2016-4-24
| 26.09.2019, czwartek, dzień 2 c.d.
Po opuszczeniu kościółka na skale, wchodzimy w uliczki Petry. Słowo Π,έ,τ,ρ,α, oznacza po prostu skała, kamień, więc już można się domyśleć od czego pochodzi nazwa miejscowości…. Chodzimy po tych kilku uliczkach…
….i trafiamy pod kolejny zabytek Petry - turecki dom Spiti Vareltzidaina, który jest pamiątką po panowaniu tureckim na wyspie (ten dom wcale tak łatwo znaleźć nie było mimo tylko kilku uliczek)…
…promenadą do samego końca, gdzie znajduje się główna miejska plaża, która jest już normalną żwirowo-piaszczystą plażą, a nie tym czymś od strony Anaxos… Ostatnie osoby korzystają z promieni słonecznych, a w czasie plażowania można popatrzeć na pobliską Turcję….jest prawie na wyciągnięcie ręki….
Kusimy się na typowego greckiego pita-gyrosa [size=85](tylko w Grecji jem, ale i tak rozsądek nie pozwala codziennie)[/size]….
….a towarzyszy nam kolejny zachód słońca….
Jutro rano mamy mieć podstawiony pod hotelik samochód, ale wpadamy na pomysł, aby odebrać go teraz, jeśli jest taka możliwość…. Przy promenadzie (w jej drugim końcu) znajdujemy naszą wypożyczalnię, w której jeszcze z Polski zarezerwowaliśmy samochód na 3 dni. Właściciel (?) czy tam pracownik jest zadowolony z naszej propozycji odbioru już teraz samochodu, ale okazuje się, że auto dla nas jest jeszcze w użytkowaniu, ale jak poczekamy trochę to on dowie się o której osoby będą chciały go zdać, bo mają go do dzisiejszego wieczoru. Ale szczerze nie chce nam się czekać, zwłaszcza, że nie wiadomo ile miało by to trwać, dziękujemy i umawiamy się na jutro tak jak było w rezerwacji… To czeka nas teraz powrót do domu na nóżkach…. Tego południa zrobiliśmy tylko 8,5km W hotelu kolacja, porcja tuczącej portokalopito i chwila wypoczynku nad basenem, który jest cały do naszej dyspozycji…..
| | | Electra | 22.11.2024 06:24:27 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|